Lukas też zawsze zostawiał puszki po jedzeniu bądź butelki w miejscach gdzie byliśmy... z transu wyrwała mnie dziewczyna.
- Tak, idźmy tam. - wydukałem wyrwany z kontekstu.
Tak jak powiedzieliśmy, ruszyliśmy w przeciwnym kierunku, kilka metrów przed nami ujrzeliśmy dość dużą paczkę. Coś mi tu nie pasowało, czemu nikt się na nią nie skusił? Dziewczyna już chciała po nią iść, chwyciłem ją za ramię tym samym powstrzymując.
- Co ty robisz? - spytała zdziwiona.
Nie odpowiedziałem, wskazałem palcem na podchodzącego do paczki Varen'a. Ewidentnie jej pilnował, dlatego nikt jej nie wziął.
- Ja odwrócę jego uwagę, ty zabierasz paczkę. Spotykamy się na ściance, przy tej puszce z "X". - powiedziałem cicho.
- A co jeśli się nie zgodzę. - przechyliła lekko głowę na lewo a na jej twarzy wymalował się uśmiech.
Wzruszyłem ramionami, odwzajemniłem gest i ruszyłem biegiem w stronę stwora.
- Ej ty! Varen! - krzyknąłem, ten spojrzał na mnie zdziwiony. - No co? Boisz się mnie? - zaśmiałem się i zacząłem cofać, tak jak chciałem, ten podążył za mną. - No co się tak patrzysz? Nie chcesz mnie zabić? - spytałem, a ten cały czas patrzał na mnie ze stoickim spokojem. - Ciekawi mnie czym jesteś, ale wyglądasz jak robot z epoki kamienia... - zacząłem, ten zmarszczył brwi i wydał z siebie przerażający krzyk który wywołał na moim ciele dreszcze. - Ojej... chyba cię obraziłem... - zacząłem uciekać, ten biegiem ruszył za mną.
Popadł w furię, z jego rogów wydostały się węże które prawdopodobnie były nieskończonej długości. Jeden oplątał się mi wokół nogi przez co upadłem, zaczął ciągnąć mnie po ziemi w swoją stronę. Na szczęście udało mi się uwolnić i biegiem rzuciłem się w stronę umówionego miejsca. W pierwszej chwili myślałem że się zgubiłem, lecz zobaczyłem Taigę siedzącą na murku, wskoczyłem na niego, podciągnąłem do góry i byłem na miejscu. Stwór spojrzał na mnie, wypuścił parę z ust i odszedł.
- Co tam mamy? - spytałem starając się ustabilizować oddech.
Taiga?