piątek, 21 sierpnia 2015

Od Artiego do Jennifer

Była noc, jedyne światło dawała latarka i księżyc. Szedłem czujnie, co chwilę rozglądając się dookoła siebie. Nie chciałem żeby zabił mnie jakiś stwór który tak naprawdę nie ma prawa istnieć... to... nienormalne. Kto by pomyślał że pewnego dnia wsadzą mnie do tego przeklętego labiryntu i będę musiał walczyć o przeżycie dla głupiej kasy dla niego, dupek sam się bał wejść do labiryntu to wysłał nas... skurwiel. Przez moje zamyślenie wpadłem na coś lub kogoś, upadłem na podłogę a latarka zniknęła. Zacząłem macać pośpiesznie ziemie, aż w końcu ją znalazłem. Przyświeciłem na osobę na którą wpadłem, okazała się być dziewczyną. Wstałem i otrzepałem się z ziemi.- Wybacz, zamyśliłem się, nie chciałem na ciebie wpaść. - powiedziałem przepraszającym tonem i lekko uniosłem lewy kącik ust.

Jennifer?